2015/12/01

Całusy ze Sieny



Mkniemy tak przez pomarańczowo-zielony toskański krajobraz, długie kolorowe pola wydają rozciągać się, po czym znikają w tyle, gdy odwracam za nimi co chwilę głowę. W radiu Gianna Nannini śpiewa do nas przeciągle "ti voglio tanto bene", wyznając nam uczucie, a my niewzruszeni śledzimy widoki za oknem. Tutaj, na małej wsi, wyśnione toskańskie krajobrazy stają się rzeczywistością i przybierają realnego kształtu. Wysokie cyprysy dodają sielankowego charakteru wąskiej drodze, za którą pasą się dwie kozy, a w gospodarstwie obok dumnie przechadza się wielki kogut, którego pianie budziło mnie codziennie niedługo po wschodzie słońca. Zachmurzone, szare niebo otula nas ociężałą atmosferą, wszyscy wolimy więc w milczeniu obserwować mijane wsie niż wdawać się w żywą dyskusję. Gęsta mgła zadumy opada, gdy wjeżdżamy na autostradę. Podskakujemy wcześniej na kilku nierównościach, a później włączamy się do płynnego, szybkiego ruchu po nieskazitelnie równym asfalcie.  Jak gdyby wybudzeni nagle z głębokiego snu spoglądamy na siebie i na kierowcę, czy przypadkiem nie udzielił mu się także nasz stan. Alessia wierci się na siedzeniu obok i częstuje nas pralinkami. "Byłyście kiedyś w Sienie?", pyta.